Pieśń skoszonego zbożaDate : 25 lipca, 2025
Jadąc przez Morawy, w drodze do Polski,
widziałem ogromne pola zbóż, w których pasły się sarny.
To był czas żniw.
Wkrótce zjawiły się kombajny.
Zwierzęta uciekały w panice.
Jedno z nich skryło się wprost na drodze maszyny.
Kierowca nie zauważył, że wyłapał coś nietypowego.
Po chwili wyszedł z kabiny, sprawdzając, co się stało.
Sarna przeżyła. Pomógł jej się wydostać.
Ocalałe zwierzę zrobiło kilka kroków.
Kulało, słabło, ale szło dalej.
Po jakimś czasie położyło się w skoszonych pasach zboża.
Z kombajnu przejeżdżającego obok wysiadł inny człowiek.
Powolnym spacerem rozpoczął poszukiwania rannej sarny.
W pewnym momencie wypatrzył ją.
Rzucił się do biegu, skoczył.
Dopadł i skręcił jej kark.
Widziałem, jak schodząc w dół wzgórza niesie ciało.
Znika…
PS Jadąc przez Morawy czułem się jak w domu – niczym w Polnej.
A potem już było inne widzenie – Śnienie…

